Mayo Clinic RPG :: Rozgrywka główna :: Główny kampus
Forum na ten moment zamknięte. Zapraszamy do kontaktu na serwer Discordowy. ;)
Ogłoszenia Pią 08 Gru 2023, 13:59Mayo Clinic
Przy barze Nie 03 Gru 2023, 12:18Ruelle I. Prescott
Pokój lekarzy-specjalistów Nie 03 Gru 2023, 12:00Ruelle I. Prescott
Stoliki bilardowe Pią 01 Gru 2023, 16:23Adara Noor
Bundy Café & Atrium Pon 27 Lis 2023, 19:18Ruelle I. Prescott
Plac Laucherych Nie 26 Lis 2023, 11:09Ruelle I. Prescott
Kto zagra? Pią 24 Lis 2023, 20:09Rika Sanclair
Burger King Pią 24 Lis 2023, 18:47Ruelle I. Prescott
Biuro I Czw 23 Lis 2023, 22:06Niklas Söderberg
Wstęp
Mayo Clinic posiada jeden z wiodących programów przeszczepów wątroby w kraju, ceniony jest za innowacyjną praktykę i badania w dziedzinie neurologii, medycyny transplantacyjnej oraz leczenia raka. Zespoły specjalistów świadczą usługi w ponad 40 specjalnościach medycznych i chirurgicznych. Przyjmowane są tu najznakomitsze jednostki, od znanych dyplomatów, po gwiazdy sportowe i zwykłych ludzi, korzystających z... Czytaj więcej
Partner
EKIPA
JAYDEN RAYAdministrator
RUELLE I. PRESCOTT Administrator
GEMMA MONTROSE Moderator
20paź
Oficjalne otwarcie forum!
20paź
Dla zainteresowanych powstały halloweenowe zadania. Znajdziesz je W TYM TEMACIE. Zachęcamy do szybkiej reakcji. Ilość miejsc jest ograniczona! :)
25paź
Została już tylko część Zadań MG do przejęcia. Śpieszcie się póki są miejsca. :)
18lis
Powitajmy w ekipie administracji Ruelle I. Prescott! :)

Mayo Clinic
https://mayo.forumpolish.com/ https://mayo.forumpolish.com/ https://mayo.forumpolish.com/
Mayo Clinic
Sro 04 Paź 2023, 16:17

Plac Laucherych




Wilhelmina Coleridge
https://mayo.forumpolish.com/t370-wilhelmina-will-coleridge https://mayo.forumpolish.com/t371-wilhelmina-coleridge#514
Wilhelmina Coleridge
Wiek :
34
Wzrost :
168 cm
Zawód :
lekarz-specjalista
Oddział :
audiologia
Związek :
zbyt zajęta pracą
Gif :
Plac Laucherych 3c11f1fa64d9f582e5d51cf87adcc721
Czw 26 Paź 2023, 18:05
    1.


Choć zawód lekarza z pewnością nie należał do tych najmniej wymagających i nieprzytłaczających, Wilhelmina nie odczuwała aż tak dużej presji po kilku latach. Może to ze względu na fakt, iż dopiero zaczynała? Albo jej specjalizacja nie była przepełniona umierającymi i żyjącymi w ogromnym bólu pacjentami? To nie do końca prawda, gdyż różne przypadki pojawiały się również i na oddziale audiologii. Dotychczasowi pacjenci nie byli jednak w stanie przerazić Coleridge na tyle, by stracić budowane przez lata powołanie. A nawet jeśli, zapewne ostatecznie zdusiłaby podobne uczucia w sobie, zacisnęła zęby i pracowała dla samej pomocy tym, którym mogła pomóc.
Życie nie było jednak serialem medycznym, a ekstremalne przypadki nie zdarzały się aż tak często. Dzisiejszy dzień był zatem dla Will jak każdy inny. Kolejni pacjenci do przyjęcia, rutynowe badania słuchu i inne sprawy. Już zaczynała robić wszystko automatycznie, bez chwili zawahania. W końcu robiła to już trzeci rok z kolei, a już przecież wcześniej miała styczność z praktyczną stroną zawodu lekarza w swojej specjalizacji.
Z ulgą powitała jednak godzinę oznajmiającą zakończenie jej pracy, gdyż po całym dniu przyjmowania mniej czy też bardzo gadatliwych pacjentów (niesłyszące babcie, które zwierzały jej się z każdego szczegółu ich życia były jej ulubioną „atrakcją”) po czasie potrafiły przytłoczyć każdą osobę. Z uśmiechem pożegnała kolegów, koleżanki oraz szpitalny budynek, po czym ruszyła w drogę. Pieszo. Poruszała się co prawda samochodem, lecz przez rosnącą chęć na krótki spacer zdecydowała się przejść po okolicy  i kupić sobie coś do przegryzienia przy okazji.
W pewnym momencie przypomniała sobie o resztkach obiadu, który przygotowała samodzielnie. A przypomniała sobie, bo przechodząc tuż obok placu Laucherych natrafiła na siedzącą na ławce Ruelle. Dlaczego to zwróciło uwagę Coleridge? Jej starsza koleżanka również była w trakcie posiłku… O ile można go tym nazwać. Bo po minie, jaką zrobiła tuż po podejściu do Prescott, raczej nie wyrażała aprobaty do dostrzeżonego zestawu z McDonald’s.
— Pracownik służby zdrowia i takie jedzenie? — zaczepiła ją Will, co dla osób nieznających charakteru kobiety mogło się wydawać dość niemiłym skwitowaniem widoku torebki z restauracji typu fast food. Coleridge nie miała jednak na myśli nic złego... Przynajmniej w teorii. Doskonale zdawała sobie sprawę, iż na gust innych osób miała znikomy wpływ, a jej nieposkromiona włoska dusza musiała, chcąc czy też nie, poddać się ostatecznie bez walki. Nie zamierzała jednak całkowicie przemilczeć sprawy, szczególnie w sytuacji, gdzie była ciekawa kontrataku Ruelle. Już po samym doborze słowa można wnioskować, że Will spodziewała się dość osobliwej reakcji. Ale może się myliła?

@Ruelle I. Prescott
Ruelle I. Prescott
https://mayo.forumpolish.com/t364-ruelle-i-prescott https://mayo.forumpolish.com/t365-ruelle-i-prescott#494
Ruelle I. Prescott
Wiek :
37
Wzrost :
172cm
Zawód :
patomorfolog
Związek :
single
Gif :
Plac Laucherych 3a9525486a625f1f6d2384308781f260
Czw 26 Paź 2023, 23:10
Cisza i spokój. Tak mogła w większości przypadków określić swoją pracę, gdy tylko znajdowała się w laboratorium albo kostnicy i nie musiała użerać się z pacjentami, którzy uskarżali się właściwie na wszystko i niejednokrotnie utrudniali pracę lekarzowi. Była wdzięczna, że nie miała takich problemów jak większość znajomych po fachu. Tylko ona, dźwięki narzędzi, ewentualne urywane rozmowy z asystentami i stażystami lub też dźwięki muzyki, którą czasami zdarzało jej się puszczać dla zapewniania sobie rozrywki. Chociaż nawet wtedy bywało, że nie rejestrowała do końca dźwięków za bardzo skupiona na tym, co miała przed sobą.
Miała za sobą kolejną bezsenną noc, którą spędziła samodzielnie przy metalowym stole, na którym znajdowały się zwłoki kobiety w średnim wieku. Nie mogła rozwikłać zagadki jej śmierci. Początkowa hipoteza się nie sprawdziła, gdy tylko uzyskane z laboratorium toksykologicznego wyniki okazały się sprzeczne z jej pierwotnymi założeniami. Musiała zatem szukać dalej. Nie zamierzała zrezygnować póki nie znalazła faktycznej przyczyny zgonu. W końcu jej się to jednak udało. Po wielu godzinach spędzonych na oględzinach zarówno zewnętrznych jak i wewnętrznych ciała doszła do tego, co doprowadziło do śmierci denatki. Wcześniej jednak zbadała dokładnie chyba każdy możliwy organ, aby upewnić się czy na pewno niczego nie przeoczyła.
Przeoczyła na pewno porę posiłków. Nie miała pojęcia kiedy właściwie ostatni raz jadła. Głód przychodził i odchodził samoistnie w ciągu całej nocy. Właściwie, gdy tylko pochłaniała ją praca potrafiła niemalże całkowicie wyciszyć sygnały wysyłane jej przez własne ciało. Dopiero teraz mogła pozwolić sobie na jakiś szybki posiłek, który przybrał formę zamówienia w lokalnym fastfoodzie. Nie sądziła jednak, że przez to, że zdecydowała się zjeść w pobliżu szpitala wystawi się na widok pewnej pani audiolog, która akurat musiała przechodzić w pobliżu.
- Zgodnie z dewizą jesteś tym co jesz powinnam być po tym nieśmiertelna - odpowiedziała, przełknąwszy już gryz na wpół zjedzonego burgera i sięgnęła po kubek z colą i tą obrzydliwą rozmiękłą od napoju papierową słomką, bo w końcu ktoś musiał dbać o to cholerne środowisko.
Znała Coleridge. Znała ją na tyle, by wiedzieć, że jej zaczepki na pewno nie nosiły znamion złośliwości, a sama lekarka zapewne dosiądzie się zaraz do niej, aby uciąć sobie krótką pogawędkę. Przynajmniej sama się tego po kobiecie spodziewała.

@Wilhelmina Coleridge
Wilhelmina Coleridge
https://mayo.forumpolish.com/t370-wilhelmina-will-coleridge https://mayo.forumpolish.com/t371-wilhelmina-coleridge#514
Wilhelmina Coleridge
Wiek :
34
Wzrost :
168 cm
Zawód :
lekarz-specjalista
Oddział :
audiologia
Związek :
zbyt zajęta pracą
Gif :
Plac Laucherych 3c11f1fa64d9f582e5d51cf87adcc721
Pon 30 Paź 2023, 08:46
Z jednej strony brak narzekających pacjentów czy zbędnych osób, które non stop patrzyły się na ręce miał swoje plusy… Lecz nie dla Wilhelminy. Zawsze była osobą towarzyską, która wśród ludzi czuła się znacznie lepiej niż w samotności. Z pacjentami na oddziale audiologii bywało różnie, a niektórzy byli wręcz skłonni wyciągnąć z kobiety głęboko zakopane myśli o przedwczesnym zakończeniu lekarskiej kariery. Umiała jednak radzić sobie z pojedynczymi delikwentami i złe myśli znikały równie szybko, jak się pojawiały. Wynagradzały jej to osoby, z którymi doskonale szło się porozumieć w sprawie problemu zdrowotnego czy starsze babcie i dziadkowie, którzy często przynosili jej jakieś drobiazgi w ramach podzięki. Tak to można było pracować.
Osobiście podziwiała jednak osoby takie jak spotkana teraz Ruelle. Czasami się zastanawiała, jak musiała wyglądać jej praca. Will doskonale zdawała sobie sprawę, że seriale w pełni nie oddawały realizmu takiej profesji, przez co naturalnie była ciekawa prawdziwych poczynań koleżanki. Nie miała jednak okazji współpracować z Ru, bo audiologia nijak się miała do jej specjalizacji. Trupowi raczej ciężko zbadać słuch – zwłaszcza, że ten już nie reaguje i nie ma jak przycisnąć guziczka oznajmiającego o usłyszeniu dźwięku. Powiedzieć też nic by nie mógł… Także Coleridge raczej słabo mogła pomóc kobiecie w pracy.
Choć nie dostała przyzwolenia na zajęcie siedzenia obok kobiety, bez skrępowania skierowała się w wybrane miejsce i spoczęła tuż obok koleżanki. Nic nie stało na przeszkodzie, by chwilę odpoczęła od spaceru.
— Hmm… Wydaje mi się, że wtedy będziesz po prostu kupką szkodliwych chemikaliów. — skwitowała nieco kwaśnym tonem, jednocześnie obserwując poczynania kobiety z dobrze zamaskowaną dezaprobatą. Mogła próbować dalej brnąć w temat szkodliwości fast foodów, bo miała naprawdę dużo do powiedzenia w tej kwestii. Postanowiła jednak chwilowo odpuścić sobie tę potyczkę, a rozmowę przekierować na bardziej swobodne kwestie. — Co słychać? Wyglądasz na zmęczoną. — pewnie to żadna nowość i Will nie byłaby zdziwiona, gdyby w odpowiedzi usłyszała o zapracowaniu. Sama nie była lepsza, choć ona ostatnio nawet się wysypiała. Po Prescott nie było to niestety widoczne, lecz nie zwróciła jej uwagi złośliwie. Zwyczajnie się martwiła stanem koleżanki.

@Ruelle I. Prescott
Ruelle I. Prescott
https://mayo.forumpolish.com/t364-ruelle-i-prescott https://mayo.forumpolish.com/t365-ruelle-i-prescott#494
Ruelle I. Prescott
Wiek :
37
Wzrost :
172cm
Zawód :
patomorfolog
Związek :
single
Gif :
Plac Laucherych 3a9525486a625f1f6d2384308781f260
Pon 30 Paź 2023, 18:04
Zabawne było to jak w zasadzie różne były pod względem charakteru. Jedna najlepiej czuła się w towarzystwie ludzi, a druga od nich stroniła. Ruelle w zasadzie zawsze tak miała. Nigdy nie przepadała za przebywaniem w tłumie, co mogła znosić jedynie w czasie jakiś imprez kulturowych jak koncerty lubianych zespołów, które odbywały się w okolicy czy podobne wydarzenia. Wtedy jednak bardziej chodziło o zupełnie inne przeżycia niż łączenie się z innymi ludźmi.
W zasadzie biorąc pod uwagę to jak dalekie od siebie były ich specjalizacje to w zasadzie, gdyby nie wspólne części szpitala to mogłyby się w ogóle nigdy nie poznać. Zwłaszcza, gdyby Prescott sztywno trzymała się swojego terytorium, które znajdowało się na uboczu, bo w końcu kto chciałby przechodzić koło szpitalnej kostnicy i myśleć o tym, że w tym miejscu ludzie także umierali? Przynajmniej dzięki temu miała faktyczny spokój.
- Możliwe - odpowiedziała, gdy tylko zgodnie z jej przypuszczeniem Will zajęła miejsce tuż obok po czym wyciągnęła rękę z nadgryzionym burgerem w jej stronę. - Chcesz gryza?
Doskonale wyczuwała tę dezaprobatę w głosie i dlatego właśnie wysunęła tę propozycję. Wiedziała, że na pewno kobieta jej nie zaakceptuje, a nawet liczyła na to, że zamiast tego skrzywi się ze zniesmaczeniem. Czy robiła to kierowana pewną drobną dozą złośliwości, którą posiadała? Być może. Nikt nie mówił, że należała do najmilszych osób w szpitalu.
- Ciężka noc - odpowiedziała jedynie lakonicznie, nie chcąc wchodzić w szczegóły. Zamiast tego postanowiła odwrócić rozmowę tak, aby skupiła się jednak na postaci Coleridge. - Wracasz do domu?
W końcu z tego, co zdążyła się zorientować audiolożka raczej szła od strony szpitala także zapewne skończyła już pracę i miała czas wolny. Dopiero teraz Prescott zdała sobie sprawę z tego jak bardzo chciała znaleźć się w swoim mieszkaniu i paść na łóżko po szybkim i zimnym prysznicu.

@Wilhelmina Coleridge
Wilhelmina Coleridge
https://mayo.forumpolish.com/t370-wilhelmina-will-coleridge https://mayo.forumpolish.com/t371-wilhelmina-coleridge#514
Wilhelmina Coleridge
Wiek :
34
Wzrost :
168 cm
Zawód :
lekarz-specjalista
Oddział :
audiologia
Związek :
zbyt zajęta pracą
Gif :
Plac Laucherych 3c11f1fa64d9f582e5d51cf87adcc721
Pon 30 Paź 2023, 20:37
Jeszcze zabawniejszy będzie fakt, iż w przeciwieństwie do Ruelle jej młodsza koleżanka praktycznie nie uczęszczała na koncerty i tym podobne wydarzenia. Dlaczego? Wytłumaczeń miała co najmniej kilka. Po pierwsze, Will czuła się już zwyczajnie „za stara” na takie przedsięwzięcia. Czuła, że prędzej narobiłaby siary jakimś nastoletnim bliskim, pozwalając sobie na wygłupy razem z nimi. Po drugie, ciągle siedziała w pracy, a czas wolny poświęcała zajęciom, które bardziej ją interesowały. Po trzecie? Hałas, który zwykle był nieodłącznym elementem dużego skupiska ludzi eliminował ją automatycznie z przedsięwzięcia. Nie mogła w nim przebywać ze względu na swój słuch, który przez stały jazgot mógł prowadzić w najlepszym wypadku do migreny, a w najgorszym nawet do problemów natury psychicznej. Serio. Jako osoba niesłysząca doskonale o tym wiem lol.
To prawda, rzadko kto zapuszczał się w takie miejsca jak kostnice, szczególnie gdy nie musiał. Coleridge też pewnie sama z siebie nie chciałaby wejść do samego jej środka, ale mogła pojawić się chociażby w pobliżu. Ułatwiało jej to posiadanie sporej sieci przyjaciół, w tym również i pewnego ziomka, który obejmował stanowisko pracy właśnie w okolicy swoistej świątyni Ruelle.
— Chyba żartujesz. Dziękuję, nawet jakbym była głodna to by mi przeszło z automatu na widok takiego żarcia. — mimowolnie odsunęła się na pewien dystans od koleżanki, jakby ta zamierzała jej wcisnąć jedzenie prosto do buzi. Był to niekontrolowany ruch, ale tylko i wyłącznie dlatego, iż Wilhelmina skupiła się z całej siły na powstrzymaniu się od krzyknięcia mamma mia na całe gardło. Tak to jest jak się ma włoskie geny. Tyle dobrze, że jej bezkonfliktowa natura była tutaj silniejsza. Prescott osiągnęła jednak swój cel, przez co usta jej rozmówczyni były teraz już nieskrywanie wykrzywione w grymasie.
— To dokończ tą chemię i leć odpocząć. Na pewno przyda ci się trochę relaksu. — również nie zamierzała naciskać, ale mogła chociaż polecić jej jakąś dobrą ścieżkę. Nie była jednak pewna czy powinna liczyć na to, że kobieta wysłucha jej rady. — Tak. Właściwie to chciałam się jeszcze przespacerować przed klapnięciem sobie w domowym fotelu. Ewentualnie kupić coś na kolację, która nie jest przesycona szkodliwymi substancjami. — oczywiście, że Will musiała jeszcze wbić kolejną szpileczkę starszej kobiecie. Zrobiła to jednak w taki sposób, jakby opowiadała o czymś, czym nie darzy tak wielką pogardą. Po tym, jak gdyby nigdy nic, poprawiła nieco swoją pozycję na siedzeniu i przysunęła się ponownie bliżej Ru.

@Ruelle I. Prescott
Ruelle I. Prescott
https://mayo.forumpolish.com/t364-ruelle-i-prescott https://mayo.forumpolish.com/t365-ruelle-i-prescott#494
Ruelle I. Prescott
Wiek :
37
Wzrost :
172cm
Zawód :
patomorfolog
Związek :
single
Gif :
Plac Laucherych 3a9525486a625f1f6d2384308781f260
Pon 30 Paź 2023, 23:31
Być może wbrew zdrowemu rozsądkowi dogadywały się głównie dzięki myśli, że przeciwieństwa się przyciągają. Musiało być jakieś wytłumaczenia dla podobnego stanu rzeczy. Z drugiej strony jeśli się nad tym zastanowić uważniej to nawet pomimo tak oczywistych różnic miały też jednak jakieś punkty wspólne, które sprawiały, że mimo wszystko były w stanie nawiązać jakąkolwiek relację. Chociażby biorąc pod uwagę ich podejście do pracy można było założyć, że wyznawały w życiu podobne wartości.
Biorąc pod uwagę, że jednak różne oddziały zdawały się być indywidualnymi organami dobrze działającego organizmu to nie było to niczym dziwnym, że jednak dochodziło czasami do swego rodzaju przetasowań lub mieszania się różnych pracowników, którzy musieli ze sobą współpracować. Nie mówiąc już o strefach wspólnych czy jakiś imprezach, na które zapraszany był personel wszelkich specjalizacji. Wtedy to już w ogóle można było poznać absolutnie każdego od pani Asi z księgowości po Urszulkę z hepatologii. Nic dziwnego, że zatem mogły się kojarzyć.
- Czasami liczy się po prostu uzupełnienie deficytu kalorii. Nawet jeśli  masz zjeść coś niezdrowego - dodała, bo taką mądrość życiową usłyszała kiedyś od jakiegoś dietetyka, który powiedział, że w przypadku pominięcia posiłków to dobrze jeśli ktoś sięgnie po jakiegoś burgera, bo przynajmniej mniejszym posiłkiem zapewni sobie odpowiednią ilość dziennej dawki kalorii. W końcu zawsze było to coś.
Czy mogła czuć pewne uczucie satysfakcji, że jednak udało jej się wywołać podobną reakcję u Coleridge, która odsunęła się z niesmakiem od niej, gdy tylko fastfoody znalazły się bliżej niej. Zupełnie jakby właśnie Ruelle zaczęła wymachiwać wokół jej kryptonitem. Z jakiegoś powodu aż tak silna reakcja wewnętrznie ją bawiła.
- Taki jest plan - przyznała, bo nie była jednak zbyt ambitna jeśli chodziło o to, co miała robić po pracy. Wystarczyło jej ciepłe łóżko i ewentualna bliskość telewizora, gdyby jednak sen nie chciał przyjść, a nie chciałaby leżeć w całkowitej ciszy.
- Nie dasz mi teraz przez to żyć, co? - zapytała jednak bez większego cienia emocji, popijając kolejne gryzy burgera znajdującą się już powoli na wykończeniu colą.
Czuła, że przez najbliższy czas będzie musiała jeszcze wysłuchiwać podobnych komentarzy, bo Will po prostu nie odpuści okazji do tego, by wypominać jej to, że zdecydowała się na kupno jedzenia w maku. Była dorosłą i odpowiedzialną kobietą, a jednak czuła się jak gówniara, która była pouczana przez swoją matkę na temat zdrowego odżywiania.

@Wilhelmina Coleridge
Wilhelmina Coleridge
https://mayo.forumpolish.com/t370-wilhelmina-will-coleridge https://mayo.forumpolish.com/t371-wilhelmina-coleridge#514
Wilhelmina Coleridge
Wiek :
34
Wzrost :
168 cm
Zawód :
lekarz-specjalista
Oddział :
audiologia
Związek :
zbyt zajęta pracą
Gif :
Plac Laucherych 3c11f1fa64d9f582e5d51cf87adcc721
Wto 14 Lis 2023, 12:35
To prawda, iż przeciwieństwa się przyciągały… Jednak gdyby kobiety były całkowicie odmienne, bez żadnych elementów wspólnych, najpewniej nie miałyby się tak ku sobie. Ważne były zatem nawet najdrobniejsze podobieństwa, a kto wie, może nawet posiadały ich więcej niż myślały. Will nie tylko nie przeszkadzały zbyt mocno jakieś przeciwności (choć często dla żartu twierdziła inaczej), ale była bardzo ciekawa, co jeszcze mogłoby je łączyć. Zawsze była zainteresowana różnymi twarzami danej osoby, choć specjalnie nie naciskała, gdy ktoś nie chciał się przed nią całkowicie otworzyć.
Szpital, mimo iż był podzielony na różnorodne samodzielne części, wciąż był jednym dużym skupiskiem ludzi. Skoro świat był mały i przypadkowe spotkania na mieście się zdarzały, tym bardziej takie rzeczy miały prawo bytu na terenie placówki zdrowotnej. A jak nie tam, to właśnie jakieś imprezy i tym podobne. Siatka znajomości mogła się dzięki temu stale rozwijać, czego efektem mogła być właśnie znajomość Coleridge oraz jej rozmówczyni.
— Uzupełnianie to jedno. Przekroczenie deficytu to już co innego. — odparła na tyle pewnym tonem, jakby faktycznie znała się na dietetyce. Owszem, mogła coś wiedzieć, ale na pewno nie była ekspertem. To nie przeszkodziło jej w obrzuceniu Ru taksującym spojrzeniem. — A gdzie składniki odżywcze? One też są potrzebne. W tym burgerze jest praktycznie sama chemia i niewiele wartościowego jedzenia. — westchnęła jeszcze, po czym pokręciła głową. Nie rozumiała tego, ale nie zamierzała nawet próbować. Mimo wszystko miała swoje racje i nie zamierzała ich zmieniać.
— To proszę się go trzymać! Bo mogę Cię nawet sprawdzić. — rzuciła pół-żartem, pół-serio. W końcu po Wilhelminie wszystkiego szło się spodziewać… Nawet wizyty w środku nocy z domowym żarciem! Ewentualnie z drabiną, by z zewnątrz podejrzeć przez okno, czy panna Prescott faktycznie smacznie sobie chrapie.
— Nie. — stwierdziła dumnym tonem, nie mogąc nawet powstrzymać uśmieszku cisnącego jej się na usta. Will była niezłym uparciuchem, więc pewnie nie odpuści tematu ot tak. W pewnym sensie nawet widziała w Ruelle potencjalną osobę, którą mogła wyprowadzić na „lepszą ścieżkę” w kwestii jedzenia. A jeśli to by się udało, to już nic nie stałoby na przeszkodzie, by wtłoczyć w nią całe uwielbienie do kuchni włoskiej, która została przekazana Coleridge przez jej matkę. Był tego taki ogrom, iż musiała to na kimś „wyładować”.

@Ruelle I. Prescott
Ruelle I. Prescott
https://mayo.forumpolish.com/t364-ruelle-i-prescott https://mayo.forumpolish.com/t365-ruelle-i-prescott#494
Ruelle I. Prescott
Wiek :
37
Wzrost :
172cm
Zawód :
patomorfolog
Związek :
single
Gif :
Plac Laucherych 3a9525486a625f1f6d2384308781f260
Wto 14 Lis 2023, 20:51
Kluczem było chyba to, że pomimo swoich różnic, które w zasadzie mogły sprawiać, że dopełniały się w jakiś niezwykły sposób. W zasadzie jakby nie patrzeć to nawet w filozofii wschodu istniały Yin i Yang, które chociaż przedstawiały przeciwne sobie siły to jednak tworzyły harmonijną całość, bo miały w sobie jakąś wspólną cząstkę. Może i Prescott nie była jakąś szczególną miłośniczką podobnych poglądów, ale w pewnych kwestiach na pewno musiała przyznać dawnym myślicielom rację.
Prawdą było też to, że w tak ograniczonej przestrzeni wydawało się naturalnym to, że mogły na siebie wpaść, ale nie oznaczało to w żadnym wypadku nawiązania znajomości. W końcu mogły się ignorować albo wymienić kilka uwag raz czy dwa i niemalże zapomnieć o swoim istnieniu. A jednak wszechświat doprowadził do tego, że Ruelle siedziała na ławce niedaleko szpitala, a Coleridge tuż obok niej zajmowała się narzekaniem na jej kwestie żywieniowe. Czuła się jakby cofnęła się do podstawówki i znów słuchała wykładów swojej mamy na temat tego, że mieli jedzenie w domu i na pewno było lepsze niż te śmieci, które sprzedawano na mieście.
- Nic innego dzisiaj nie jadłam także mieszczę się w normie - odparowała, ale prawdopodobnie jedynie kopała sobie jeszcze głębszy grób przez to, że przyznała się do tego, że przez cały dzień nie miała nic innego w ustach poza tym jednym nieszczęsnym burgerem i paroma frytkami.
- Jakby nie spojrzeć to jest tutaj sałata, pomidor... Warzywa są. W dodatku wołowina czyli dobre źródło żelaza. Nie jest tak źle z tymi wartościami odżywczymi - komentowała dalej, doskonale wiedząc, że tym samym działa audiolożce na nerwy.
Kolejny komentarz Will sprawił, że Prescott uśmiechnęła się z pewnym rozbawieniem. Nie potrafiła sobie wyobrazić tego, aby miała być przez kogokolwiek pilnowana jeśli chodziło o kwestie żywieniowe czy przestrzeganie zdrowego harmonogramu snu. Na pewno nie widziała w tej roli Wilhelminy, ale o tym zapewne jeszcze przekona się w przyszłości, gdy stanie się ofiarą jej niewysłowionej miłości do kuchni włoskiej.
- Czyżby miała mnie pani stalkować, panno Coleridge? Chyba powinnam powiadomić o tym służby - odpowiedziała, chcąc jeszcze nieco podrażnić się z kobietą, bo nie mogła jej odpuścić podobnej uwagi skoro ta już została wygłoszona.
Wyglądało jednak na to, że nie była jedyną, która chciała tutaj męczyć drugą osobę. Wywróciła jedynie oczami, nie zwracając uwagi na to, że Will mogła z łatwością zarejestrować ten gest po czym sięgnęła po kolejnych kilka frytek, które były ostatnią rzeczą, która została jej z tego posiłku. Przynajmniej jej żołądek nie był teraz pusty. Nawet jeśli faktycznie zapchała go jakimś śmieciowym jedzeniem. Wiedziała jednak, że na pewno nie miałaby sił, aby przygotować sobie coś samodzielnie w domu, a jednak lepiej mieć chociaż ten jeden posiłek dziennie niż żaden.

@Wilhelmina Coleridge
Wilhelmina Coleridge
https://mayo.forumpolish.com/t370-wilhelmina-will-coleridge https://mayo.forumpolish.com/t371-wilhelmina-coleridge#514
Wilhelmina Coleridge
Wiek :
34
Wzrost :
168 cm
Zawód :
lekarz-specjalista
Oddział :
audiologia
Związek :
zbyt zajęta pracą
Gif :
Plac Laucherych 3c11f1fa64d9f582e5d51cf87adcc721
Sob 18 Lis 2023, 12:45
Wbrew pozorom również i Will była bardziej realistyczną osobą w kwestii podobnych poglądów. Była jednak zdania, iż świat, pomimo tak ogromnych różnic pomiędzy wieloma rzeczami, zdaje się funkcjonować bardzo dobrze. To z kolei przekonywało ją do zdania, że jest to czymś całkowicie naturalnym, a wręcz pożądanym. To samo widziała u siebie oraz Ruelle – pomimo tych wszystkich przeciwieństw, uważała całą relację za interesującą i godną rozwinięcia. Zwłaszcza, że faktycznie jakoś udało im się przejść na nieco wyższy etap niż „zwyczajna znajomość z roboty”. Przypadek czy też nie, Coleridge na pewno postanowi skorzystać z szansy otrzymanej od losu. Nie znaczyło to co prawda że już w tym momencie wiedziała, co chce tym osiągnąć. Była po prostu zaintrygowana osobą Ru i chętnie poznałaby ją nieco lepiej.
— Że co proszę? — Wilhelmina aż zamrugała z wrażenia, licząc skrycie na szansę, iż się przesłyszała. Od razu zapaliła się jej matczyna czerwona lampka w głowie i tylko cudem powstrzymała się przed nakrzyczeniem na koleżankę za takie nawyki żywieniowe. — Moja droga… Chyba musimy poważnie porozmawiać o Twoim trybie życia. — nawet tutaj brzmiała najpewniej jak typowa rodzicielka, a pełne dezaprobaty cmoknięcie pewnie dodawało temu jeszcze większej mocy.
— Zacznijmy od tego, że ta wołowina to pewnie albo jakaś chemiczna podróbka, albo mięso jest tak nią naszprycowane, że automatycznie traci status naturalnego mięsa. Pozostają jeszcze sosy, które z pewnością mają raczej mikroskopijną ilość wartości odżywczych. — aż przymknęła oczy, próbując podejść do tematu na spokojnie. W jej żyłach już zaczęła gotować się krew, ale umysł podpowiadał jej raczej, iż nie powinna poddawać się w tym momencie swojemu włoskiemu temperamentowi.
— Jeśli pani Prescott dalej będzie żyć w taki sposób jak obecnie – owszem. A może to ja powiadomię służby o fakcie, że ktoś wręcz torturuje człowieka, nie dając mu odpowiedniej ilości pożywienia i snu? — kontynuowała, po czym z uniesioną brwią zaczęła przyglądać się rozmówczyni w oczekiwaniu na jej reakcję. Zapewne nie przeoczyła przewrotu oczyma Ru, ale nie skomentowała tego ani słowem – przynajmniej póki co. Will raczej nie zamierzała odpuścić, głównie ze względu na dobro kobiety. W jej oczach wręcz niszczyła swoją osobę, a to mogło mieć przekład na różne aspekty życiowe. Ktoś o dobrym (matczynym lol) sercu nie mógł przejść obok tego tak obojętnie. Pewnie gdyby usłyszała, że to przez brak sił po pracy nie dbała o siebie tak, jak należy, z miejsca wprowadziłaby jej posiłki robione własnoręcznie. Nawet, jeśli to jej własne zdrowie miałoby na tym ucierpieć – bo, nie oszukujmy się, też miała przecież swoje obowiązki w szpitalu i też często wracała padnięta.

@Ruelle I. Prescott
Ruelle I. Prescott
https://mayo.forumpolish.com/t364-ruelle-i-prescott https://mayo.forumpolish.com/t365-ruelle-i-prescott#494
Ruelle I. Prescott
Wiek :
37
Wzrost :
172cm
Zawód :
patomorfolog
Związek :
single
Gif :
Plac Laucherych 3a9525486a625f1f6d2384308781f260
Sob 18 Lis 2023, 21:30
O Ruelle na pewno można było powiedzieć, że nie należała do osób, które planowały jakiekolwiek relacje. Głównie ze względu na to, że była introwertyczką, która była zwykle adoptowana w tej czy innej postaci przez otaczających ją ekstrawertyków. O ile oczywiście nie budzili w niej instynktu ucieczki, czy też raczej unikania.
Widząc reakcję Will na swoje słowa, upewniła się jedynie w tym, że chcąc przekomarzać się w dalszym ciągu z kobietą jedynie ukręciła na siebie jeszcze większy bat. Nie miała już wątpliwości, że to się na niej zemści, bo najwyraźniej aktywowała silnie swoją koleżankę. Na jej kolejne słowa z trudem powstrzymała się od ponownego przewrócenia oczami.
- Jesteś moją żoną albo matką? - zapytała wprost, wbijając w kobietę zdecydowane spojrzenie. - Nie sądzę, żebyśmy musiały o tym rozmawiać.
Specjalnie swojej własnej matce kłamała niekiedy na temat tego, że istotnie odżywiała się prawidłowo, a do tego spała po osiem godzin dziennie jak Bóg przykazał. Kij z tym, że nie była religijna o czym jej wierząca matka doskonale wiedziała.
Po raz kolejny musiała postarać się, aby nie zareagować z większą irytacją na wykład odnośnie tego jak wielką chemią było to, co w tej chwili jadła. Zdawała sobie sprawę, że nie było to najzdrowsze, ale zdecydowanie zignorowała ten fakt. W końcu czasem mogła sobie pozwolić na coś podobnego.
- Chyba minęłaś się z powołaniem idąc na audiologię, a nie dietetykę - skomentowała jedynie, bo nie spodziewała się nawet tego, że oberwie tak złożoną wypowiedzią na temat tego jak złe było jej jedzenie i jak niezdrowy był jej tryb życia.
- Może jeszcze zamierzasz mnie zamknąć za to w psychiatryku, bo zagrażam sama sobie? - zapytała, dalej się z nią drażniąc.
Nie wyobrażała sobie tego, aby faktycznie kobieta miała się zaangażować w większym stopniu w jej życie, aby uniknąć podobnych scenariuszy. W końcu kto by się na coś takiego odważył? To wymagało zbyt wielkiego zaangażowania, aby ktokolwiek porwał się na takie zadanie.

@Wilhelmina Coleridge
Wilhelmina Coleridge
https://mayo.forumpolish.com/t370-wilhelmina-will-coleridge https://mayo.forumpolish.com/t371-wilhelmina-coleridge#514
Wilhelmina Coleridge
Wiek :
34
Wzrost :
168 cm
Zawód :
lekarz-specjalista
Oddział :
audiologia
Związek :
zbyt zajęta pracą
Gif :
Plac Laucherych 3c11f1fa64d9f582e5d51cf87adcc721
Sob 25 Lis 2023, 12:42
I idealnie znalazł się właśnie ekstrawertyk, który postanowił zaadoptować Ruelle – objawił się on w postaci Wilhelminy. To też nie tak, iż ta druga każdą osobę brała pod swoje skrzydła. Podobne dziedziny bo medyczne, to samo miejsce pracy, a dodatkowo również i intrygująca persona kobiety tylko przemówiły za jej „adopcją”. Taki pech, jak to się mówi.
— Jestem dobrą duszą, która usiłuje Ci pomóc. — to prawda, nie była ani matką, ani żoną (póki co). Will miała jednak na tyle dużo swobody, by chociażby usiłować wpłynąć na koleżankę w pozytywnym sensie. Obok czegoś takiego nie mogła przejść obojętnie. — Zawsze mogę zaangażować Twoją matkę czy też żonę lub dziewczynę, jeśli jakąś tam masz. To na pewno dużo by pomogło. — nie wiedziała nawet, skąd taki plan narodził jej się w głowie. Może to była zwyczajne przemyślenie „sugestii”, a może badała teren? Po Coleridge wszystkiego można było się spodziewać.
Reakcje rozmówczyni po części dawały jej satysfakcję, a po części tylko pokazywały, że nawyki Ruelle weszły już za głęboko. Gdy coś stawało się normą, mało kto reagował szczęśliwie na próby pomocy.
— Hmmm, myślisz? Może powinnam zrobić kolejną specjalizację? — kontynuowała, choć tak szczerze nie była skłonna do zmiany kierunku zawodowego. Audiologia była jej powołaniem, bo sama była osobą, która miała uszkodzony narząd słuchu. Stąd też Will zawsze twierdziła, iż nadawała się na ten zawód doskonale. Zwyczajnie rozumiała pacjentów i ich trudności.
— Psychiatryk? Ej no, bez przesady. Aż tak okrutna nie jestem. — by to potwierdzić, uniosła ręce w poddańczym geście. To nie znaczyło jednak, iż poddała się całkowicie z przypadkiem Ru. Odważna czy nie, Coleridge na pewno będzie próbowała pomóc. W kwestii jedzenia na pewno – być może Prescott powinna spodziewać się najazdów na kostnicę z pudełkami posiłków domowej roboty… A potem się zobaczy.

@Ruelle I. Prescott
Ruelle I. Prescott
https://mayo.forumpolish.com/t364-ruelle-i-prescott https://mayo.forumpolish.com/t365-ruelle-i-prescott#494
Ruelle I. Prescott
Wiek :
37
Wzrost :
172cm
Zawód :
patomorfolog
Związek :
single
Gif :
Plac Laucherych 3a9525486a625f1f6d2384308781f260
Nie 26 Lis 2023, 11:09
Pewnie powinna się cieszyć z tego, że była na tyle interesująca, że faktycznie jakiś ekstrawertyk się nią zainteresował i postanowił przygarnąć. Tylko, że Ruelle wcale nie była taka skłonna do bycia adopciakiem. Zupełnie jak jakiś dziki kot, którego ktoś chciałby przygarnąć z ulicy.
Nawet nie chciała wyobrażać sobie tego, co byłoby gdyby tylko Will zapragnęła zaangażować w sprawę jej matkę. Od razu pomyślała o żywiołowej Portorykance, która kochała Jennifer Lopez, Christinę Aguilerę oraz dalej przeżywała to, że Ricky Martin okazał się gejem. Kobietę, która uwielbiała gotować, była wierzącą katoliczką i za każdym razem, gdy Prescott coś przeskrobała zwracała się do niej pełnymi personaliami. Nie wspominając już o jej typowym zdrabnianiu imienia patolożki.
- Nie sądzę, żeby było to potrzebne - odparła, nie zagłębiając się jakoś szczególnie w detale.
Wolała unikać konfrontacji z matką, która potrafiła wydzierać się na nią po hiszpańsku z prędkością karabinu maszynowego. I taką samą głośnością. Nie bez powodu zapewniała rodzicielkę o tym, że dbała o siebie i wszystko było w najlepszym porządku, a Coleridge nie mogła tego zepsuć w żaden sposób.
- Nigdy nie jest zbyt późno na to, aby się rozwijać - zauważyła, chcąc na chwilę odwrócić rozmowę od siebie i skupić się bardziej na postaci pani audiolog.
Mruknęła jedynie coś nie do końca zrozumiałego, wyrzucając puste opakowania po jedzeniu do pobliskiego śmietnika, który znajdował się przy ławce i wróciła spojrzeniem do swojej rozmówczyni, która przekonywała ją o tym, że nie była aż tak zła jak się wydawało.
- Mam, co do tego wątpliwości - powiedziała w końcu, ignorując uniesione w poddańczym geście dłonie Will.
Co prawda była świadoma tego, że z pewnością nie można było określić kobiety mianem okrutnej, ale nie była pewna tego jak daleko mogłaby się posunąć działając dla czyjegoś dobra.

@Wilhelmina Coleridge
Sponsored content
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach