Wstęp
Mayo Clinic posiada jeden z wiodących programów przeszczepów wątroby w kraju, ceniony jest za innowacyjną praktykę i badania w dziedzinie neurologii, medycyny transplantacyjnej oraz leczenia raka. Zespoły specjalistów świadczą usługi w ponad 40 specjalnościach medycznych i chirurgicznych. Przyjmowane są tu najznakomitsze jednostki, od znanych dyplomatów, po gwiazdy sportowe i zwykłych ludzi, korzystających z... Czytaj więcej
listopad 2023
20paź
Oficjalne otwarcie forum!
20paź
Dla zainteresowanych powstały halloweenowe zadania. Znajdziesz je W TYM TEMACIE. Zachęcamy do szybkiej reakcji. Ilość miejsc jest ograniczona! :)
25paź
Została już tylko część Zadań MG do przejęcia. Śpieszcie się póki są miejsca. :)
18lis
Powitajmy w ekipie administracji Ruelle I. Prescott! :)
Lily Kim
001
Znacie to uczucie, kiedy człowiekowi jest tak ciężko, że powstrzymuje się od łez przy innych ludziach? Właśnie w tym stanie znalazła się Lily. Współpraca z ciężkimi charakterami była w stanie naprawdę złamać człowieka. Nie dać mu żadnych szans na pozbieranie samego siebie. Kim była osobą niezbyt pewną siebie, łatwo ulegała sugestii innych. Dopiero gdy zaczynało chodzić o życie jej pacjentów była w stanie wziąć się w garść. By być w stanie wykrzyczeć zdanie. Tylko później borykała się z wyrzutami sumienia.
Lekarze nie wchodzą często w konflikty. Przy pacjentach nie liczą się spory, a czyste fakty medyczne, które trzeba wziąć pod uwagę. Nikt nie będzie się kłócił, czy spierał, by usunąć niewydolną nerkę. Narządy niepotrzebne jedynie szkodzą. Inaczej to się ma w momencie, którym prywata zaczyna łączyć się z pracą. W takich momentach dochodziło do niej, dlaczego ktoś postanowił stworzyć coś takiego jak dział HR.
Rzadko płakała.
Chyba że pracowała ze swoim byłym, tego znieść nie była w stanie w żadnym z możliwych razów. Było to wystarczająco upokarzające.
Może dlatego za każdym razem po kłótni z nim znajdowała się w kostnicy? Czuła się wręcz martwa od środka. Jakby ktoś właśnie miał jej coś wyrwać. To mogło doprowadzić ją do rwania sobie włosów z głowy. Kto uspokaja się w takim miejscu?! Ano, ktoś, kto raz już dostał tutaj lody.
... może nie było to zbyt higieniczne, ale ktoś był w stanie ją wysłuchać. Dlatego teraz siedziała przed krojonym w tym momencie trupem, wpatrując się w Ruellę. Wiadomo, z jakiego powodu tu trafiła. Sama z jakiegoś powodu przyniosła tu kartonik lodów. Bardzo ich potrzebowała, dopiero połowa dyżuru za nią.
— Masz te śmiertelne lody?
@Ruelle I. Prescott
Ruelle I. Prescott
Ruelle trudno było utożsamiać się z tym, co przeżywała Lily. Być może dlatego, że nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji. Być może również dlatego, że jej własne emocje w pracy często były zakopane pod tak grubą warstwą chłodu i profesjonalizmu (choć niektórzy pewnie by się z tym wykłócali), że różnego rodzaju dramaty czy inne drobnostki nie były w stanie jej dotknąć.
Można było nawet uznać, że ona była tym trudnym charakterem wśród patomorfologów. Kimś tak apatycznym, że niekiedy można byłoby ją zrównać z badanymi petentami, którzy najczęściej trafiali w ich ręce już po śmierci. Zresztą podobny pacjent znajdował się właśnie przed nią w momencie, gdy do kostnicy postanowiła wejść Lily.
Prescott odwróciła się w jej stronę, odrywając wzrok od otwartej klatki piersiowej, w której tkwiło matowe i zaognione serce, noszące oczywiste oznaki zawałowe. Nie zamierzała jednak zrezygnować z dalszych badań ciała, by przedstawić jak najbardziej rzetelne wyniki sekcji.
- Może - odpowiedziała lakonicznie, zdejmując zakrwawione rękawiczki i wrzucając je do kosza na odpady pod jednym ze stołów.
Następnie sięgnęła do drzwiczek jednej z komór w lodówce na ciała po czym wysunęła do połowy jednego z denatów, aby wyciągnąć z jego dłoni tkwiącego tam czekoladowego shake'a. Na pewno miała bliżej tutaj niż do lodówek w socjalnym, a śmiertelny chwyt zapewniał ją o tym, że kubek się nie przewróci.
- Jaki masz problem? - zapytała, zamykając swoją ekscentryczną skrytkę.
Czy ją to ciekawiło? Nie za bardzo, ale skoro Kim przyszła do niej z kubełkiem lodów to mogła jej jakoś wysłuchać. I potem ewentualnie ujawnić swój zapas.
@Lily Kim
Można było nawet uznać, że ona była tym trudnym charakterem wśród patomorfologów. Kimś tak apatycznym, że niekiedy można byłoby ją zrównać z badanymi petentami, którzy najczęściej trafiali w ich ręce już po śmierci. Zresztą podobny pacjent znajdował się właśnie przed nią w momencie, gdy do kostnicy postanowiła wejść Lily.
Prescott odwróciła się w jej stronę, odrywając wzrok od otwartej klatki piersiowej, w której tkwiło matowe i zaognione serce, noszące oczywiste oznaki zawałowe. Nie zamierzała jednak zrezygnować z dalszych badań ciała, by przedstawić jak najbardziej rzetelne wyniki sekcji.
- Może - odpowiedziała lakonicznie, zdejmując zakrwawione rękawiczki i wrzucając je do kosza na odpady pod jednym ze stołów.
Następnie sięgnęła do drzwiczek jednej z komór w lodówce na ciała po czym wysunęła do połowy jednego z denatów, aby wyciągnąć z jego dłoni tkwiącego tam czekoladowego shake'a. Na pewno miała bliżej tutaj niż do lodówek w socjalnym, a śmiertelny chwyt zapewniał ją o tym, że kubek się nie przewróci.
- Jaki masz problem? - zapytała, zamykając swoją ekscentryczną skrytkę.
Czy ją to ciekawiło? Nie za bardzo, ale skoro Kim przyszła do niej z kubełkiem lodów to mogła jej jakoś wysłuchać. I potem ewentualnie ujawnić swój zapas.
@Lily Kim
Lily Kim
Może nie przychodziłaby do Ruelle, gdyby miała żywego pacjenta na stole, któremu właśnie zatrzymało się krążenie. Czas grał niewyobrażalną rolę, ale w przypadku martwego człowieka to nie liczyło się tak bardzo. Kostnica była miejscem o obniżonej temperaturze. Chłód tego pomieszczenia zatrzymywał dalsze procesy związane z rozkładem. Poza tym nie był to człowiek, którego trzeba było ratować przed zjadającym go larwami muchówek. Czas najzwyczajniej się zatrzymał dla jego ciała. Nic się dla niego nie zmieni.
W końcu umarł.
A jak umarł, to nie zmartwychwstanie.
Prosta nauka. Z tego powodu nie czuła żadnych wyrzutów sumienia, żeby zajmować głowę Prescott. Czasami wręcz na niektóre tkanki powinien zadziałać czas, odpowiednie czynniki, by wyszła z nich faktyczna przyczyna zgonu. Od prosektorium bardzo poważnie podchodziła do swojej edukacji. Chociaż praca z martwymi była dla niej zbyt czarna, by móc się nią zająć na serio i związać z nią życie.
— Dziękuję — burknęła Lily, biorąc kubeczek lodów od Rue. Zaraz otworzyła wieczko, by nałożyć sobie odpowiednią porcję lodów, które zaraz wylądowały w jej buzi i głośno westchnęła. Jaki ma problem? Ruelle nie do końca zdawała sobie sprawę, jakim zapalnikiem było to pytanie. Mogłaby spędzić całe godziny, opowiadając o tym, co się działo dookoła niej, o tym jak pragnęła, by jej pacjenci, nie zostali pacjentami Rue. Tego była całkiem dużo i nie mogłaby tego zatrzymać. Tylko co było ważniejsze? Jej własne uczucia.
— Rozumiem, że on jest szefem kardiochirurgii, ale czy mógłby zacząć traktować mnie poważnie? — zaczęła dosyć spokojnie Kim. W przerwach od mówienia lody lądowały w jej buzi — mam wspólnego pacjenta z kardio i oczywiście, nie jestem traktowana poważnie. Powiedział mi niedawno, że wpierw serce, a nie praca nad infekcjami wewnątrz ciała. Tyle że jak są dwie katastrofy to trzeba wybrać, którą gasić wpierw — była wzbudzona jak na samą siebie. Nie przeklinała, ale dało się wyczuć to zirytowanie — ale zamiast działać razem, to mnie wyprosił z sali..
@Ruelle I. Prescott
W końcu umarł.
A jak umarł, to nie zmartwychwstanie.
Prosta nauka. Z tego powodu nie czuła żadnych wyrzutów sumienia, żeby zajmować głowę Prescott. Czasami wręcz na niektóre tkanki powinien zadziałać czas, odpowiednie czynniki, by wyszła z nich faktyczna przyczyna zgonu. Od prosektorium bardzo poważnie podchodziła do swojej edukacji. Chociaż praca z martwymi była dla niej zbyt czarna, by móc się nią zająć na serio i związać z nią życie.
— Dziękuję — burknęła Lily, biorąc kubeczek lodów od Rue. Zaraz otworzyła wieczko, by nałożyć sobie odpowiednią porcję lodów, które zaraz wylądowały w jej buzi i głośno westchnęła. Jaki ma problem? Ruelle nie do końca zdawała sobie sprawę, jakim zapalnikiem było to pytanie. Mogłaby spędzić całe godziny, opowiadając o tym, co się działo dookoła niej, o tym jak pragnęła, by jej pacjenci, nie zostali pacjentami Rue. Tego była całkiem dużo i nie mogłaby tego zatrzymać. Tylko co było ważniejsze? Jej własne uczucia.
— Rozumiem, że on jest szefem kardiochirurgii, ale czy mógłby zacząć traktować mnie poważnie? — zaczęła dosyć spokojnie Kim. W przerwach od mówienia lody lądowały w jej buzi — mam wspólnego pacjenta z kardio i oczywiście, nie jestem traktowana poważnie. Powiedział mi niedawno, że wpierw serce, a nie praca nad infekcjami wewnątrz ciała. Tyle że jak są dwie katastrofy to trzeba wybrać, którą gasić wpierw — była wzbudzona jak na samą siebie. Nie przeklinała, ale dało się wyczuć to zirytowanie — ale zamiast działać razem, to mnie wyprosił z sali..
@Ruelle I. Prescott
Ruelle I. Prescott
Może to i prawda, że samemu pacjentowi nigdzie nie było spieszno, ale zawsze byli gdzieś członkowie rodziny, którzy często czekali na wyniki sekcji, które mogłyby im przynieść ukojenie. Czy to był wypadek czy samobójstwo? Czy może dziadek zmarł w skutek jakiejś choroby? Czy cierpieli przed śmiercią? Niektórzy nie mogli poprawnie przejść procesu żałoby nie otrzymawszy odpowiedzi na podobne pytania. Mimowolnie Ruelle odpowiadała w pewien sposób za ich stan psychiczny, co również było sporą odpowiedzialnością chociaż z tego nikt jej nie rozliczał.
Prescott podchodziła do tego wszystkiego dosyć beznamiętnie. Podobnie zresztą jak do tego, że teraz miała w kostnicy wyjątkowo załamaną koleżankę, której obecność jakoś nie bardzo przeszkadzała jej w pracy. Może i faktycznie przestała grzebać we wnętrznościach trupa, którego miała na stole, by wyciągnąć rzeczy ze swojego schowka, ale siorbiąc wyłonionego z lodówki shake'a sięgnęła jeszcze po podkładkę, na której miała przymocowane swoje notatki. Jednym uchem słuchała całego rantu Lily, odkładając swój napój i chwytając długopis, aby uzupełnić zapiski.
- Zależy co się dzieje. Wpierw musicie zobaczyć co stwarza największe zagrożenie i czy jedno leczenie nie będzie kolidowało z drugim... Musicie się jakoś dogadać, bo inaczej przejmę waszego pacjenta - powiedziała, mając nadzieję, że Kim przekaże podobne wieści swojemu byłemu.
Naprawdę nie płacili jej wystarczająco, aby musiała wysłuchiwać podobnych historii zwaśnionych kochanków. Nic tylko cieszyć się, że sama nie miała podobnych przeżyć, które jedynie powodowałyby u niej zwiększenie irytacji w pracy.
@Lily Kim
Prescott podchodziła do tego wszystkiego dosyć beznamiętnie. Podobnie zresztą jak do tego, że teraz miała w kostnicy wyjątkowo załamaną koleżankę, której obecność jakoś nie bardzo przeszkadzała jej w pracy. Może i faktycznie przestała grzebać we wnętrznościach trupa, którego miała na stole, by wyciągnąć rzeczy ze swojego schowka, ale siorbiąc wyłonionego z lodówki shake'a sięgnęła jeszcze po podkładkę, na której miała przymocowane swoje notatki. Jednym uchem słuchała całego rantu Lily, odkładając swój napój i chwytając długopis, aby uzupełnić zapiski.
- Zależy co się dzieje. Wpierw musicie zobaczyć co stwarza największe zagrożenie i czy jedno leczenie nie będzie kolidowało z drugim... Musicie się jakoś dogadać, bo inaczej przejmę waszego pacjenta - powiedziała, mając nadzieję, że Kim przekaże podobne wieści swojemu byłemu.
Naprawdę nie płacili jej wystarczająco, aby musiała wysłuchiwać podobnych historii zwaśnionych kochanków. Nic tylko cieszyć się, że sama nie miała podobnych przeżyć, które jedynie powodowałyby u niej zwiększenie irytacji w pracy.
@Lily Kim
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach