Wstęp
Mayo Clinic posiada jeden z wiodących programów przeszczepów wątroby w kraju, ceniony jest za innowacyjną praktykę i badania w dziedzinie neurologii, medycyny transplantacyjnej oraz leczenia raka. Zespoły specjalistów świadczą usługi w ponad 40 specjalnościach medycznych i chirurgicznych. Przyjmowane są tu najznakomitsze jednostki, od znanych dyplomatów, po gwiazdy sportowe i zwykłych ludzi, korzystających z... Czytaj więcej
listopad 2023
20paź
Oficjalne otwarcie forum!
20paź
Dla zainteresowanych powstały halloweenowe zadania. Znajdziesz je W TYM TEMACIE. Zachęcamy do szybkiej reakcji. Ilość miejsc jest ograniczona! :)
25paź
Została już tylko część Zadań MG do przejęcia. Śpieszcie się póki są miejsca. :)
18lis
Powitajmy w ekipie administracji Ruelle I. Prescott! :)
Miguel Medina
Czasami trzeba było odpocząć. Czasami trzeba było coś zjeść. Czasami trzeba było oderwać swoje myśli od szpitalnych realiów i po wrócić do świata normalnych ludzi.
Miguel nie lubił tej kawiarni. Kawa serwowana przez tutejszego baristę była za słaba na jego wykwintne kubki smakowe. W dodatku miała jakiś dziwny posmak. Przynajmniej była lepsza niż to, co serwowano w Starbucksie znajdującym się po drodze. Nie wpychano na siłę tony bitej śmietany i magicznych syropków, po których kawa nie smakowała już w ogóle jak kawa. Jedzenie też pozostawiało wiele do życzenia, ale taka sytuacja pozostawała w większości miejsc.
W teorii mógł zrobić swoją własną kawę – w domu, przynieść w termosie, ale to by wymagało lepszego planowania swojego czasu, a to Miguelowi nie wychodziło za dobrze poza progami szpitala albo mógł udać się do jednego z pokoików socjalnych i w sumie nawet tak zrobił, ale zobaczył, że ktoś w środku już okupował przestrzeń, a on sam nie miał dzisiaj za dużo ochoty na rozmowy. Był zmęczony, głodny i czekało go jeszcze dużo obowiązków. W kafeterii był tylko jedną z wielu twarzy, w dodatku skrytą za gazetą.
Wydawało mu się, że przeczytanie kilku artykułów poprawi mu humor, ale bardzo się mylił. Od pierwszej strony czekały tylko złe wieści z całego świata. Konflikt za konfliktem, przepaść demograficzna i jeszcze jego ulubiona drużyna przegrała mecz piłki nożnej. Niebiosa dzisiaj nie miały dla niego łaski. Przekręcił żmudnie kolejną stronę i wtedy objawił się on. Jego zbawca.
Połowę jednej ze stron zajmowało przepiękne zdjęcie uroczego golden retrivera, który wręcz uśmiechał się do kamery. Tytuł u góry głosił, że uratował rodzinę przed zatruciem tlenkiem węgla. Chociaż jedna dobra nowina tego dnia.
Nie zdążył pokontemplować nad złotymi lokami psiny, gdy w polu widzenia pojawiła się całkiem znajoma sylwetka. Od razu do niej zamachał, zapraszając, żeby podeszłą bliżej.
- Miha, zobacz jaki piękny kawaler. Czemu nie możemy mieć takich tutaj, na miejscu? Od razu by się lepiej pracowało.
@Ruelle I. Prescott
Miguel nie lubił tej kawiarni. Kawa serwowana przez tutejszego baristę była za słaba na jego wykwintne kubki smakowe. W dodatku miała jakiś dziwny posmak. Przynajmniej była lepsza niż to, co serwowano w Starbucksie znajdującym się po drodze. Nie wpychano na siłę tony bitej śmietany i magicznych syropków, po których kawa nie smakowała już w ogóle jak kawa. Jedzenie też pozostawiało wiele do życzenia, ale taka sytuacja pozostawała w większości miejsc.
W teorii mógł zrobić swoją własną kawę – w domu, przynieść w termosie, ale to by wymagało lepszego planowania swojego czasu, a to Miguelowi nie wychodziło za dobrze poza progami szpitala albo mógł udać się do jednego z pokoików socjalnych i w sumie nawet tak zrobił, ale zobaczył, że ktoś w środku już okupował przestrzeń, a on sam nie miał dzisiaj za dużo ochoty na rozmowy. Był zmęczony, głodny i czekało go jeszcze dużo obowiązków. W kafeterii był tylko jedną z wielu twarzy, w dodatku skrytą za gazetą.
Wydawało mu się, że przeczytanie kilku artykułów poprawi mu humor, ale bardzo się mylił. Od pierwszej strony czekały tylko złe wieści z całego świata. Konflikt za konfliktem, przepaść demograficzna i jeszcze jego ulubiona drużyna przegrała mecz piłki nożnej. Niebiosa dzisiaj nie miały dla niego łaski. Przekręcił żmudnie kolejną stronę i wtedy objawił się on. Jego zbawca.
Połowę jednej ze stron zajmowało przepiękne zdjęcie uroczego golden retrivera, który wręcz uśmiechał się do kamery. Tytuł u góry głosił, że uratował rodzinę przed zatruciem tlenkiem węgla. Chociaż jedna dobra nowina tego dnia.
Nie zdążył pokontemplować nad złotymi lokami psiny, gdy w polu widzenia pojawiła się całkiem znajoma sylwetka. Od razu do niej zamachał, zapraszając, żeby podeszłą bliżej.
- Miha, zobacz jaki piękny kawaler. Czemu nie możemy mieć takich tutaj, na miejscu? Od razu by się lepiej pracowało.
@Ruelle I. Prescott
Ruelle I. Prescott
Można byłoby się zastanawiać nad tym dlaczego właściwie Prescott znalazła się w kawiarni skoro nie przepadała za kawą. To pytanie z pewnością było niezwykle uzasadnione, a odpowiedź miała wiele wspólnego z jej poziomem cukru. Chyba. Przynajmniej tak sobie tłumaczyła fakt, że miała akurat teraz ogromną ochotę na kawałek ciasta i gorącą czekoladę. Z bitą śmietaną, a ta serwowana w Bundym była idealna przez to, że nie była zbyt słodka.
Drugim powodem, dla którego znalazła się w tym lokalu był fakt, że akurat ten dzień był nieco łaskawszy i nie oferował jej miliona rzeczy, które musiała czy też chciała załatwić jak najszybciej. Czasami zdarzały się po prostu przypadki, od których nie mogła odejść choćby na chwilę, bo inaczej jej mózg zadręczał ją licznymi pytaniami czy teoriami, które musiała sprawdzić. Teraz jednak mogła na spokojnie odetchnąć i rozkoszować się ciastem.
Nie spodziewała się jednak tego, że biorąc sobie tak krótką przerwę od szpitala i tak natrafi na kogoś z personelu, kto obecnie machał do niej zachęcająco. Przynajmniej tym kimś okazał się Miguel, który pokazał jej zdjęcie uśmiechniętego psa na stronie czytanej gazety. Potrzebowała jeszcze chwili na to, aby przeanalizować widniejący przy fotografii tytuł.
- Przepiękny. Mam też wrażenie, że mógłby okazać się bardziej kompetentny od niektórych stażystów - odpowiedziała, siadając naprzeciwko mężczyzny.
Ruelle nie powiedziałaby, że była wredna. Po prostu stwierdzała proste fakty. Czasami miała wrażenie, że pomimo rzekomego wykształcenia część studenciaków, która trafiała do nich nie miała żadnych praktycznych umiejętności. Wiedziała, że mieli się tego dopiero uczyć, ale niekiedy można byłoby pomyśleć, że pierwsza lepsza matka, która zajmowała się swoimi chorowitymi i niesfornymi dziećmi mogła mieć większe kompetencje niż ci przyszli lekarze.
@Miguel Medina
Drugim powodem, dla którego znalazła się w tym lokalu był fakt, że akurat ten dzień był nieco łaskawszy i nie oferował jej miliona rzeczy, które musiała czy też chciała załatwić jak najszybciej. Czasami zdarzały się po prostu przypadki, od których nie mogła odejść choćby na chwilę, bo inaczej jej mózg zadręczał ją licznymi pytaniami czy teoriami, które musiała sprawdzić. Teraz jednak mogła na spokojnie odetchnąć i rozkoszować się ciastem.
Nie spodziewała się jednak tego, że biorąc sobie tak krótką przerwę od szpitala i tak natrafi na kogoś z personelu, kto obecnie machał do niej zachęcająco. Przynajmniej tym kimś okazał się Miguel, który pokazał jej zdjęcie uśmiechniętego psa na stronie czytanej gazety. Potrzebowała jeszcze chwili na to, aby przeanalizować widniejący przy fotografii tytuł.
- Przepiękny. Mam też wrażenie, że mógłby okazać się bardziej kompetentny od niektórych stażystów - odpowiedziała, siadając naprzeciwko mężczyzny.
Ruelle nie powiedziałaby, że była wredna. Po prostu stwierdzała proste fakty. Czasami miała wrażenie, że pomimo rzekomego wykształcenia część studenciaków, która trafiała do nich nie miała żadnych praktycznych umiejętności. Wiedziała, że mieli się tego dopiero uczyć, ale niekiedy można byłoby pomyśleć, że pierwsza lepsza matka, która zajmowała się swoimi chorowitymi i niesfornymi dziećmi mogła mieć większe kompetencje niż ci przyszli lekarze.
@Miguel Medina
Miguel Medina
Zaśmiał się lekko na odpowiedź Ru.
Miała z pewnością wiele racji. Nie zliczyłby, ile razy sam miał okazję spotkać niezbyt rozgarniętych stażystów. W końcu pracował w szpitalu, który każdego roku przyjmował kogoś nowego na podszlifowanie swoich zdolności. Rozumiał jednak, że nie zawsze była to wina sama samej osoby a…
— Widzisz, jakby uczyli nas faktycznej praktyki, a nie tylko teorii na studiach, to z pewnością nie byłoby aż tyle beznadziejnych przypadków.
Sam pierwszego dnia swojego stażu popełnił kilka drobniejszych głupot, ale nikt mu nie powiedział, jak będzie wyglądać rzeczywistość. Książki opisywały dokładnie każdy mięsień, kość, nerw, ale nie wspominały ani słowem o tym, jaki chaos może cię czekać, jeśli tylko mrugniesz na chwilę. Ru może miała nieco spokojniejszy tryb pracy, ale wszędzie zdarzały się specjalne przypadki.
— Mam tylko nadzieję, że żaden z twoich stażystów nie włożył swojego lunchu do lodówki ze śmiercionośnym wirusem.
Gdy ktoś popełnił pomyłkę przy nim, najwyżej jedna osoba umarła. W przypadku Prescott mogło chodzić o życie trochę większej ilości.
— Śpieszysz się gdzieś? Masz chwilę przerwy? — obniżył nieco ton swojego głosu, nie chcąc przykuwać za dużo uwagi. Może Ru miała jakieś ciekawe informacje? Odłożył na bok gazetę. Miał jeszcze chwilę czasu i rozmowa z kimś nagle wydała mu się dużo bardziej ciekawa niż kolejne tragedie. Sam niestety nie miał do zaoferowania zbyt wiele nowych informacji. Ostatni tydzień jakoś uciekł mu przez palce.
@Ruelle I. Prescott
Miała z pewnością wiele racji. Nie zliczyłby, ile razy sam miał okazję spotkać niezbyt rozgarniętych stażystów. W końcu pracował w szpitalu, który każdego roku przyjmował kogoś nowego na podszlifowanie swoich zdolności. Rozumiał jednak, że nie zawsze była to wina sama samej osoby a…
— Widzisz, jakby uczyli nas faktycznej praktyki, a nie tylko teorii na studiach, to z pewnością nie byłoby aż tyle beznadziejnych przypadków.
Sam pierwszego dnia swojego stażu popełnił kilka drobniejszych głupot, ale nikt mu nie powiedział, jak będzie wyglądać rzeczywistość. Książki opisywały dokładnie każdy mięsień, kość, nerw, ale nie wspominały ani słowem o tym, jaki chaos może cię czekać, jeśli tylko mrugniesz na chwilę. Ru może miała nieco spokojniejszy tryb pracy, ale wszędzie zdarzały się specjalne przypadki.
— Mam tylko nadzieję, że żaden z twoich stażystów nie włożył swojego lunchu do lodówki ze śmiercionośnym wirusem.
Gdy ktoś popełnił pomyłkę przy nim, najwyżej jedna osoba umarła. W przypadku Prescott mogło chodzić o życie trochę większej ilości.
— Śpieszysz się gdzieś? Masz chwilę przerwy? — obniżył nieco ton swojego głosu, nie chcąc przykuwać za dużo uwagi. Może Ru miała jakieś ciekawe informacje? Odłożył na bok gazetę. Miał jeszcze chwilę czasu i rozmowa z kimś nagle wydała mu się dużo bardziej ciekawa niż kolejne tragedie. Sam niestety nie miał do zaoferowania zbyt wiele nowych informacji. Ostatni tydzień jakoś uciekł mu przez palce.
@Ruelle I. Prescott
Ruelle I. Prescott
Z pewnością studentom przydałoby się dużo więcej zajęć praktycznych już przed przystąpieniem do praktyk, aby mieli jakiekolwiek pojęcie na temat tego, czego można byłoby od nich wymagać i jak prezentowałyby się ich obowiązki w szpitalu. Według niej nieco zbyt szybko przystępowali z obserwacji do wykonywania części zadań. Powinni też być jakoś lepiej weryfikowani przed powierzaniem im praktycznych rzeczy.
- No, ale na to już niestety nie mamy wpływu. Zresztą... Pies miałby też właściwości terapeutyczne. Zdecydowanie bardziej przydatny niż jakiś wypłosz z uczelni - skomentowała, bo w sumie chyba każdy uwielbiał futrzaki o ile nie miał za sobą jakiejś traumy czy czegoś podobnego.
Popełnianie błędów było rzeczą ludzką, ale część z nich była mniej lub bardziej poważna, a niektóre dotyczyły naprawdę podstawowych kwestii, które zapewne każda ogarnięta osoba byłaby w stanie wykonać. Sama była przekonana o tym, że jej własna matka mogłaby przyjść z marszu do kliniki i zastąpić kilkoro studentów. Wszystko przez to, że jako rodzic musiała zaradzić różnego rodzaju wypadkom w swoim własnym domu.
- Lodówki w kostnicy są jedynie do mojego użytku i denatów. Oni muszą chodzić do socjalnego - odpowiedziała, bo nie było mowy o tym, aby któryś ze stażystów mógł wkładać jedzenie lub napoje do lodówek, w których znajdowały się ciała lub próbki tkanek. Tylko jej przysługiwał taki przywilej.
- Nigdzie się nie spieszę. A o co chodzi? - spytała, przyglądając się uważnie swojemu rozmówcy.
Była ciekawa czy coś się stało i właśnie mieli omawiać jakieś ściśle tajne plany jak zakopywanie zwłok na czyjejś posesji czy może chodziło o zwyczajne pogaduszki i wymianę najnowszych ploteczek.
@Miguel Medina
- No, ale na to już niestety nie mamy wpływu. Zresztą... Pies miałby też właściwości terapeutyczne. Zdecydowanie bardziej przydatny niż jakiś wypłosz z uczelni - skomentowała, bo w sumie chyba każdy uwielbiał futrzaki o ile nie miał za sobą jakiejś traumy czy czegoś podobnego.
Popełnianie błędów było rzeczą ludzką, ale część z nich była mniej lub bardziej poważna, a niektóre dotyczyły naprawdę podstawowych kwestii, które zapewne każda ogarnięta osoba byłaby w stanie wykonać. Sama była przekonana o tym, że jej własna matka mogłaby przyjść z marszu do kliniki i zastąpić kilkoro studentów. Wszystko przez to, że jako rodzic musiała zaradzić różnego rodzaju wypadkom w swoim własnym domu.
- Lodówki w kostnicy są jedynie do mojego użytku i denatów. Oni muszą chodzić do socjalnego - odpowiedziała, bo nie było mowy o tym, aby któryś ze stażystów mógł wkładać jedzenie lub napoje do lodówek, w których znajdowały się ciała lub próbki tkanek. Tylko jej przysługiwał taki przywilej.
- Nigdzie się nie spieszę. A o co chodzi? - spytała, przyglądając się uważnie swojemu rozmówcy.
Była ciekawa czy coś się stało i właśnie mieli omawiać jakieś ściśle tajne plany jak zakopywanie zwłok na czyjejś posesji czy może chodziło o zwyczajne pogaduszki i wymianę najnowszych ploteczek.
@Miguel Medina
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach